niedziela, 20 września 2009

A w domu naszym zmiany


Redukcja pracowników, czasem jest modą a czasem koniecznością, bez nie wypełnienia której, nie można iść dalej. I tak o to, nie pracuje już u nas kilka osób, a jedna nawet na własne życzenie. Tym o to sposobem, pojawili się wolne etaty, które trzeba wypełnić, bo świnie i krowy jeść muszą. Mnie została przydzielona ta zaszczytna i pachnąca funkcja, opieki nad koleżankami- świnkami. Z Puncakiem i z Mynde, dwa razy dziennie, szykujemy jedzenie i karmimy nasze koleżanki. Przepis nie jest jakiś wyjątkowo trudny, 20 łopat namoczonego ziarna, 10 wiader piawnego szaru (słodu po produkcji piwa), pół worka mąki, trochę suchego chleba, jakaś fasola, obierki i witaminki. Wymieszać to z wodą z bajorka i podać do spożycia, życzymy smacznego! A śmierdzi to, że hoho ale laski zajadają jak trzeba, a ich szczęście się dla nas liczy.

W szklarni, gorąco, mamy wielkie ogórasy, pomidory się nie czerwienią ale są już duże- tylko w jednej szklarni pozwijały im się liście, nie wiedzieć czemu. No ale, kabaczek jest gość, nikt nie wie do czego go używać! I tak sobie eksperymentujemy, a to do sałatki a to do gulaszu, a może usmażyć? Ale, już nie długo szklarni nie będzie- będą zabrane do Darkhan, tam się nimi dobrze zajmą- a nasza farma będzie zamykana.
No właśnie, krowy, z krowami umawia się Bajmuch i Batulag, ganiają się z nimi, ciągną za wymiona i szukają je po „polach” jak się zgubią. A raz nawet byczka.

W sobotę i Niedzielę gotowałam ja! To już dwa albo trzy weekendy kiedy poczynam Se w kuchni, tylko, że po ostatnich poczynaniach… bolały brzuchy. Ja nie jadłam, bo byłam na urodzinach, ale ci co zjedli, mięli problemy, no ale nie duże w końcu.
Szkoła, mięliśmy szkołę u nas w domu, pamiętacie? To już jej nie ma, chłopacy z Father Wiktorem, dosłownie rozebrali ją na części. Ale jest i powód tego wandalskiego zachowania, przy naszej salezjańskiej szkole w centrum- Don Bosco- powstaje nowa, szkoła kontenerowa. Z kontenerów, poustawianych, zespawanych i ocieplonych, powstaje szkoła, no i potrzebowali dach, więc dostali z Amgalan.
Od pierwszego września, mięliśmy już mieszkać w „nowym” Savio, ale nasz nowy domek, jest nie gotowy. Jeszcze trochę. Wyzwania do pokonania, na każdym kroku, bez wsparcia Pana, mogło by być ciężko i ludzie, którzy tego tutaj nie doświadczają, mogą tak pomyśleć! Ale ludzie, nie jest źle! Z nami jest Pan! No i z Wami też, tylko dajcie mu się odszukać i zadziałać, tylko nie myślcie, że On będzie działał, jak Wy będziecie siedzieć! Szukajcie Jego drogi i nią idźcie, a On Wam pomoże. Będziecie mogli Go doświadczyć, ale i On doświadczy Was, w miłości!
Umacniajcie się więc, spowiadajcie, żyjcie w Komunii z Bogiem.
Powodzenia
pozdro

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

No, ales walnela. Ale co tam, co tam HIPPOPOTAM