Co to jest w zasadzie ten wolontariat? Hm, tu w Amgalan, mój wolontariat składa się z zupełnie zwykłych rzeczy (ale w nie zwykłym miejscu z nie zwykłymi ludźmi). Zwykłe rzeczy, o których w Polsce nie pomyślała bym pewnie nigdy, w ramach pracy- wolontariatu. Przerzucenie węgla z przyczepy, zmielenie jedzenia świniom, zrobienie gimnastyki z mniejszymi dziećmi. Czy takie zajęcia, można rozpatrywać w ramach wolontariatu? w kategorii pracy? praca- bez wysiłku, to dopiero... ale może chodzi tu o to, żeby być? Żeby tylko pomagać? Żeby dać rano śniadanie i nakleić plaster na skaleczony paluch. Może trzeba się mongolskiego uczyć, który tak ciężko przychodzi. Dzisiaj nie umiem odpowiedzieć, na żadne z tych pytań. Póki co, jestem tutaj, naklejam plasterki, daje witaminę C, przerzucam węgiel, uczę angielskiego, robię gimnastykę, prowadzę drużynę, ot, zwykłe rzeczy. Ale także się cieszę, że tu jestem, że mogę uczestniczyć w codziennym życiu, nie codziennych ludzi, w ich nie zwykłej codzienności. Ot, być po prostu szczęśliwą :) tylko tempa mi brakuje.
Pozdrawiam zapracowanych :*
4 komentarze:
Niecodzienna codziennosc, tak mi tego czasmi brakuje. Ach jaka musisz byc szczesliwa.
Jednym słowem "Zwyczajni- Niezwyczajni"
Powodzeni w misji w Kraju Wielkiego Czingis Hana.
Marta kochana --jesteście bandą najbardziej cudownych młodych ludzi --pozdrawiam od wszystkich z Cybinki :)
nareszczie się udało --wiesz co:)
Najserdeczniejsze pozdrowienia ze Świętokrzyskiej Ziemi dla całej trójki wytrwałych i pełnych pasji Wolontariuszy w dalekiej Mongolii
przesyła
mama Czarka.
Życzę Wam Radości ze wspólnego dziś przebywania i obcowania z ojczystym językiem.
Prześlij komentarz