środa, 11 marca 2009

od dzieciństwa


Od dzieciństwa lubiłam uczestniczyć w życiu Kościoła, bardzo "lubiłam" Drogę Krzyżową.
Jeśli Drogę Krzyżową, można lubić, to ja lubiłam i chyba nadal lubię. Można prawdziwie spróbować pójść za Jezusem. Wraz z sercem idzie też wyobraźnia, jaki ból, jaki trud...
Czy ja niosę swój krzyż z godnością? Czy umiem się podnieść? Czy umiem przystanąć nad cierpiącym? otrzeć twarz?! czy umiem cierpieć z Matką? ile razy lamentuję i marudzę, często nad tym co nie trzeba?! takie i inne pytania chodzą po Drodze Krzyżowej, po mojej głowie, po moim sercu.

Każdego dnia wstać rano, wziąć swój krzyż z szacunkiem, ucałować
Pościć tak, żeby tylko On wiedział
Cierpieć tak, żeby nie wiedział nikt

3 komentarze:

dobrowolka pisze...

Martuś.... pięknie, szczerze i cudownie piszesz.... Nieść krzyż to otworzyć się na Bożą Miłość! :) to Dar.....
z pamiecia w modlitwie

Anonimowy pisze...

Extra!
Ostatnie dwa wersy są super.
Skromność, bez rozgłosu.
Wiara nie przejawia się w krzykliwości, ale w czynach.
Przeżywanie zaś w cichości serca.

Z pozdrowieniami


Czegarmom

Anonimowy pisze...

Niekiedy stawia się pytanie,
Co ważniejsze: rozum wychowawcy czy jego świętość. Nie sądzę, by taka alternatywa miała sens, ponieważ nie sądzę, by istniała świętość nierozumna.



Z pozdrowieniem dla Wolontariuszki

Czegarmom