wtorek, 31 marca 2009

Żniwo :)

Z piękną informacją, promieniejąc z radości i już od progu krzycząc, wrócili wczoraj dwaj chłopcy z egzaminu! Otgondylgier i Ganzorik, zdali egzamin i zostali dopuszczeni do CHRZTU i PIERWSZEJ KOMUNII ŚWIĘTEJ!!! Dzieciaki zaczęły im gratulować, klepać po plecach, przytulać, ściskać, i chyba trochę zazdrościć :) ale to dobrze, może to będzie ich motywatorem?! Otgondylgier- już nie długo Jakub, oraz Ganzoik, przyszły Dominik, do dzisiaj chodzą z "bananem" na twarzy ;) ja też się strasznie cieszę. Po ich Chrzcie i Komunii, będzie nas już 8-cioro! plus troje pracowników! To już prawie jak parafia!

Rozsadza mnie radość i duma z naszych chłopaków! Eh, super!

Dominik:








Kuba (i ja; nie miałam pojedynczego zdjęcia):


ps. oboje są scoutami, czyli w drużynie będzie nas czworo!

czwartek, 26 marca 2009

Kochać, pięknie


Kochać, miłość
Próba, oddanie się woli Pana

Choć nie osobiście, doświadczam tego tutaj

Jestem świadkiem, jednej z najpiękniejszych rzeczy na ziemi!
Miłości dwojga bliskich mi osób (choć tak naprawdę, bliskich od niedawna)

Miłości, która urodziła się tutaj u nas, w Mongolii
nie urodziła się w Polsce, nie w grupie wolontariackiej
tylko tu! musieli przyjechać tak daleko, by być tak blisko

Wiecie, jak to jest :) patrzeć jak ludzie promienieją!
Zmieniają się!
Odmieniają innych?!

Każdego dnia, oboje wstają do pracy, wypełniając swoje obowiązki najlepiej jak potrafią, aby w chwili wytchnienia, wymienić się pojedynczym SMSem, a w sobotę, kilku godzinnym spotkaniem- jak nie ma pracy.

No i znów tydzień się zaczyna, i znów wieczorne rozmowy, nabijanie się, plany, pomysły, jak to babskie ploty ;)

Fajnie jest widzieć, czuć i oddychać rodzącą się miłością.

- wystawiam posta, bez zgody zakochanych, bo gadają ze sobą i nie zwracają na mnie uwagi- ;)

super, co?

piątek, 20 marca 2009

po udanej zbiórce

Czuwaj!

Dzisiaj odbyła się kolejna zbiórka, dość udana :) każda kolejna jest, jak by lepsza. Więcej pamiętają, lepiej gawęda mi idzie, więcej zabaw, pląsów... więcej braterstwa, zaufania. Boże, jak to dobrze, żeś mi pozwolił przyjąć harcerski styl życia za swój, dzięki temu, mogę odnaleźć dobro w wielu naszych dzieciakach. To naprawdę, wielkie błogosławieństwo być harcerzem, móc Prawo i Przyrzeczenie Harcerskie, dobrowolnie przyjąć jako dodatkowy dekalog życia. Dzięki Wam, ze myśli w Dzień Myśli Braterskiej, dzięki za kartkę, za pamięć.

Naprawdę się staramy pracować dobrze, różnie to idzie, ale staramy się, nasze harcowanie raczkuje, potrzebuję zrobić wyczyn z wędrownikami- może jakiś pomysł?

Pozdrawiam,
Czuj!
Czuwaj!

poniedziałek, 16 marca 2009

GAFA


No tak, ja przecież w ogóle to Wszystkich serdecznie pozdrawiam
Wiadomo, najbardziej to MAMY, Mamę z Gdyni, z Cybinki, Mamę Czarka
no i Wszystkie Mamy!

A także tych, którzy zaglądają tu czasem, przypadkowo, celowo, regularnie...

ucałowania!

ps. kupiłam sobie dzisiaj 3 pary rajstop

sobota, 14 marca 2009

bez skromności

He he

bez skromności myślę, że jesteśmy (chyba) najbogatszą placówką misyjną na Świecie!
No serio, serio. no bo która placówka, ma takie niesamowite dzieciaki jak my?! Pewnie inni wolontariusze powiedzą to samo o swoich i się zbulwersują, ale musicie sami to przyznać i się z tym pogodzić :) dzisiaj po ponad półtora godzinnej lekcji angielskiego, sto procent z moich uczniów, skumało co to: NORTH, SOUTH, EAST, WEST :) czyli, troje! Co prawda, to że siedemnasto i osiemnastolatkowie, uczą się z książki dla dzieci, to mały poślizg, no ale, wyjątki stanowią regułę ;) kolejno: kiedy ginie sobie piłeczka do tenisa stołowego, (prawie) zawsze któryś ze starszych chłopców, podejmuje śledztwo- różnymi metodami i z różnym skutkiem, ale różnorodność, to przecież bogactwo! W jakiej innej placówce są ruchome ściany?! gdzie są magiczne drzwi, co jednego dnia masz problem otworzyć a innego otwierają się same, i nie da się zamknąć? Gdzie na Świecie jest taka druga różnorodna wspólnota, która uczy się pilnie- współpracować?! i wychodzi jej to coraz lepiej! Gdzie takie dzieci, co grają w kosza lub w nogę w samej koszulce, kiedy minus 10 albo minus 15, no gdzie?! No przecież tylko tu! Kurka! i takich przykładów mogła bym pisać i pisać, tylko że później nikt tego nie przeczyta ;)

oj kochani, możecie nam tylko zazdrościć!
Iwonka i ja, każdego dnia odkrywamy coś nowego, zaskakującego, wspaniałego
coś co daje siłę na dalsze kroki, no i to, że Pan jest tu z nami, jest tak blisko, jest w zwykłości, w codzienności, w naszych małych wielkich pociechach!

MAMO CEZAREGO!
Uwielbiamy Cię :) dzięki Pani wiem, że czasem ktoś nas czyta :) i to podnosi nam ducha i wenę do pisania ;) dziękujemy i pozdrawiamy ;)

a matematyka nie jest łatwa (dzurag made by Czaris; dzięki):










piec jest gorący a ja mam ogon:

środa, 11 marca 2009

od dzieciństwa


Od dzieciństwa lubiłam uczestniczyć w życiu Kościoła, bardzo "lubiłam" Drogę Krzyżową.
Jeśli Drogę Krzyżową, można lubić, to ja lubiłam i chyba nadal lubię. Można prawdziwie spróbować pójść za Jezusem. Wraz z sercem idzie też wyobraźnia, jaki ból, jaki trud...
Czy ja niosę swój krzyż z godnością? Czy umiem się podnieść? Czy umiem przystanąć nad cierpiącym? otrzeć twarz?! czy umiem cierpieć z Matką? ile razy lamentuję i marudzę, często nad tym co nie trzeba?! takie i inne pytania chodzą po Drodze Krzyżowej, po mojej głowie, po moim sercu.

Każdego dnia wstać rano, wziąć swój krzyż z szacunkiem, ucałować
Pościć tak, żeby tylko On wiedział
Cierpieć tak, żeby nie wiedział nikt

środa, 4 marca 2009

Pieniądze nam dajcie

Wiecie lub nie, nasz dom się sypie, w planie nowy mamy, ale brak kasy :)
Wiadomo, żeby nowy dom zbudować, potrzeba pieniędzy, no więc jeśli znacie kogoś, kto ma jakąś ogromną ilość pieniędzy do przekazanie, dajcie mu znać o nas. Budynki w których mieszkamy obecnie, a także nasza szkółka i kuchnia, sypią się i pękają. Bardzo płytko pod ziemią jest woda, no i teraz jak już się rozmraża, ziemia się rusza a z nią budynki. W nocy lub w ciszy, można dostać zawału serca! Kiedy nagle potrafi szyba sobie pęknąć, albo ściana się trochę obsypać. W kuchni mamy taki spad, że nie można nalewać herbaty do pełna, bo jak się postawi na stół, to się wylewa, tak jak zupa czy inne napoje. Nie mówiąc już o tym, jak wygląda łazienka chłopców, która ma takie dziury, że lepiej nie wiedzieć.

LUDZISKA, SZUKAMY WIĘC PIENIĘDZY NA WYBUDOWANIE NOWEGO OŚRODKA, W INNYM MIEJSCU. BĘDZIEMY W NIM NIE TYLKO MIESZKAĆ, ALE BĘDZIE TAM TEŻ SZKOŁA DLA NASZYCH I SĄSIADÓW DZIECI, BĘDZIE OGÓLNODOSTĘPNA STUDNIA A W PRZYSZŁOŚCI I ŁAZIENKA. TAK, ABY UŁATWIĆ TROCHĘ ŻYCIE NASZYM SĄSIADOM. NIE KRĘPUJCIE SIĘ PRZEKAZAĆ NAM "KUPĘ KASY" ALBO ZNALEŹĆ KOGOŚ, KTO TO ZROBI.

odsyłam do zdjęć:

Tej podłogi nie da się wykończyć, bo pod nią regularnie pęka rura (łazienka Iwi i moja):


Wejście do budynku dziewcząt:


Sopocka krzywa willa może się od nas uczyć:


Tego okna już się nie da zamknąć (przez okno widać kuchnię)- okno w szkole:













Ściana w szkole:





Sufit w łazience chłopców:


niedziela, 1 marca 2009

Pokory

Temat trudny, uczy się pokory. Każdego dnia, chciało by się jej mieć więcej, z jakim wielkim trudem ona przychodzi... przychodzi, powoli, po trochu, wciąż za mało, wciąż nie dość.
Kurka, jak by się chciało jej mieć na zapas... jak by się chciało mieć na nią przepis, receptę, radę, system, sposób. Szkoda, że nie ma.

Jak się uczyć jej?

Żadnej decyzji, nie można podjąć samodzielnie, żadnej kroku, żadnego sposobu.
Kiedy zbiórka, biwak, wyjście i czy w ogóle pozwolić? Nawet sposób współpracy z dziećmi, kontakty, wszystko musi być "zapytane"/"pozwolone".

Nie ma mowy o własnych decyzjach, krokach, sposobach. To jest właśnie wspólnota, dzięki temu, można zapobiec "głupim pomysłom", nie udaniu się czegoś, może nawet czemuś niebezpiecznemu. To właśnie zaleta wspólnoty, różnorodność w patrzeniu, w kulturze, dyskusji, sposobie. Możliwość czerpania i dawania, uczenia i nauczania, wspólnego odnajdywania "złotego środka".

Zaleta, czy wada? a niespodzianka, zaufanie, swoboda, uwolnienie charyzmy...

WSPÓLNOTA, zalety ma, ale ma też wady. Jak wszystko, ale wiele w kierowaniu wspólnotą, zależy od nastawienia jej składu. My rzadko ryzykujemy, brak nam jednolitości, ale jest wsparcie i nauka wyrozumiałości i POKORY! (mojego celu od dzisiaj).

To dla tych, co wciąż dopytują z KIM tu mieszkam:

Skład mieszkańców Amgalan: (za mocne słowa,przepraszam, to ocena subiektywna)
- 26 niesamowitych, cudownych, grupowych indywidualistów, naszych kochanych dzieciaków!
- Dyrektor- Fr. Paul (Chiny, 50lat)- skromny, mało zdecydowany, choć czasem zadziwia i imponuje natychmiastowymi decyzjami (nie oceniam czy dobrymi, czy złymi), nie pewny siebie i swojego zdania, często patrzy w podłogę, opanowany, sympatyczny, z wesołym usposobieniem, pracowity- biurowo, pomocny, rozważny, człowiek modlitwy, mówiący trafiające homilie, czasem cykor, pogodny, fajny gość.

- Ekonom- Fr. Wiktor (Polska, 35lat)- zakręcony, zmienny, wesoły, przekładający rzeczy z kąta w kąt, z miejsca na miejsce, realista, lubi zwierzęta, zna się na żartach, potrafi przygadać, lubi spać, pięknie żyjący. Obecnie, nie obecny- czyli urlop w Polsce.

O Reszcie ekipy napiszę później, bo muszę iść na kolację.

Puentą wypowiedzi mojej jest: Kocham nasze DZIECIAKI!
PS. jak by brakowało Wam intencji do modlitwy, pomódlcie się o pokorę dla mnie.
Dzięki.