piątek, 10 kwietnia 2020

opowiem Wam coś dobrego

O miłości...

Warto kochać.
Nawet jeden dzień. 
Nawet za cenę zranienia.
Możliwe, że nawet- za ryzyko bycia nabitym w butelkę. 

Cholernie warto, dla krótkiego momentu, bycia ważnym dla kogoś. 
Dla momentu kochania jego wad i zalet.

         Tyle razy zostałam zapewniona, że na dzień dzisiejszy "tam" już nic nie ma, chciałam w to wierzyć. Dla mnie to było super.
Zmiana tak poważnych decyzji w ciągu kilku godzin, ma znamiona porażki. A na porażkach to znam się trochę. (Ale tak samo, jak dobrze znam się na upadaniu, zawsze wstaję silniejsza.) Jednak, nie wypada mi, życzyć mu źle, przez wzgląd na uczucie jakie było (może nawet trochę jeszcze jest ; no wiadomo, że z mojej strony tak, myślę, że z jego też; pewne rzeczy nie kończą się z dnia na dzień). Niech próbuje.
A jak próbuje, to niech robi to z całych sił.
Z pełnym zaangażowaniem, oddaniem i poświęceniem. 
Kibicuję. Choć ta próba, nosi perspektywę porażki... Kiedy upadniesz, ja wciąż będę.
Będziesz wstawał - to będę.
Nie będziesz chciał mojej ręki, ale będziesz wiedział, że jest w gotowości. 

Walcz ze wszystkich sił. 
Ja- KC.

Poprostu myślę, że tworzenie "filmu dla dzieci" to rodzaj oszustwa. Radość, nie będzie prawdziwa, ani smutek; wszystko będzie na niby. Motyw dobry- ale nie prawdziwy; w zasadzie, co z tego¿? jeśli będą oglądać uśmiechniętych i "zadowolonych" ludzi wokół siebie? A no to, że to lekcja oszustwa, a nie miłości. Takie lekcje, działają na krótko. 
(trochę mam nadzieję, że się mylę, ale jak jest, każdy wie) 

Niech wyrazem mojego uczucia i zaangażowania, będzie milczenie (najtrudniejsza z form, taki hard core, że nie pytaj). 

Brak komentarzy: